piątek, 8 kwietnia 2016

Nie jest mi "wszystko jedno"

myslovitz - mieć czy być

wszystko trwa,
dopóki sam tego chcesz


Miałam napisać wcześniej, ale pochłonęły mnie zajęcia zabijające czas. Jak widać udało się. Fajnie, gdyby ten czas zabijał też mojego horksruksa.
W środę przyjechałam na trzytygodniowe zbieranie komórek. Oddział nie należy do największych, ale najwyraźniej tak musi być. Wszystko tu jest jasne i czyste, codziennie naświetlane lampami sterylizującymi. W trakcie leczenia, każda bakteria z zewnątrz, po chemii staje się dla nas śmiertelna. Jest tak cicho, że idąc po korytarzu można usłyszeć własny oddech. Moja sala znajduje się na samym końcu. Wchodząc do środka, w oczy rzuca się bardzo wysoki sufit, zaklejone okna i samotność.
Myślałam, że oszaleję przez te dwa dni. Marzyłam tylko o Polnej i o tym, że budzę się i kładę spać właśnie tam, a nie tu.
Nie mam jednak wyboru. Czy aby na pewno?
Dzisiaj, po założeniu wkłucia centralnego przeszło mi wszystko. Lałam łzy na samą myśl, że muszę znów poczuć ten ból łamiących kości obojczyka. Lekarz, na którego trafiłam szybko postawił mnie do pionu. Nie było tam miejsca na moje rozczulanie. Gdy tak kręciłam się na stole zabiegowym, ten pan z igłą w ręku zapytał zniecierpliwiony - Wyraziła pani zgodę na zabieg, tak? - ja przytaknęłam, dopowiadając sobie w myślach, że przecież nie miałam wyboru. No właśnie...
Miałam wybór. Zawsze mamy wybór, jak tylko stajemy się świadomi tego, o co w tym świecie chodzi. 
Przez całe pół roku, miałam wpływ na to, co będzie się działo. Podpisywałam każdą zgodę na leczenie, ale miałam prawo odmówić. Zawsze są co najmniej dwa warianty, zawsze możemy wybrać. Lody truskawkowe czy czekoladowe. Szarą bluzę, czy elegancki sweter. Życie w Polsce czy w Chinach. Położyć się spać, czy oglądać do rana, po raz kolejny wszystkie części Harrego Pottera. Od nas zależy jaką decyzję podejmiemy. Co więcej, nie jest nam to obojętne mimo, że często używamy tego zwrotu. My sami znamy siebie najlepiej. Można się zasugerować czyjąś opinią przy ważnej decyzji, takiej jak studia czy wyjazd za granicę, albo nowy partner, a także w sprawach bardziej przyziemnych jak np. wybór spodni, między czerwoną bawełną, a oliwkowym poliestrem. Jednak ostatnie słowo należy do nas samych (wybrałam czerwoną bawełnę). Róbmy to, co jest zgodne z naszym sumieniem, upodobaniami, marzeniami. Nie bójmy się tego. Często nie wiemy, co może wydarzyć się, gdy podejmiemy jakąś decyzję, ale... czy nie warto zaryzykować?
Skończmy wreszcie ze zwrotem „wszystko mi jedno”. Jasne, ktoś wybierze za nas i będziemy mieli z głowy, ale zaczynając od świadomości wyboru, między wodą gazowaną, a tą bez gazu, uczymy siebie odpowiedzialności, a także łatwości w podejmowaniu tych ważniejszych decyzji. Ten strach się zmniejsza, gdy wiemy, że możemy polegać przede wszystkim na sobie samym. Czas zaufać temu człowiekowi, którego bicie serca czujemy każdego dnia.
Ja zaufałam sobie. Świadomie. Wybrałam życie. Wybrałam drogę przez igły, szpitale i te wszystkie rzeczy, które wypychają mnie ze strefy komfortu, na ciężki onkologiczny maraton. Do czegoś to jednak zmierza. Szanse na wakacje rosną z każdym dniem.
Mogę też wybrać czy będę płakać cały pobyt, czy skupię się na zwalczaniu choroby, zajmując myśli książką, filmem, czy też blogiem. Już wybrałam.


9 komentarzy:

  1. Jesteś najdzielniejszą osobą jaką miałam okazje poznać w życiu. Trzymam kciuki i przesyłam uściski z pochmurnej Belgii :) tyle już przeszłaś, ale dasz rade wierzę w to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :) Mam wielką nadzieję, że się uda :)

      Usuń
  2. Jadzia jesteś bardzo dzielna, podziwiam Cię i każdego dnia myślę o Tobie i wiem że taka babka jak Ty poradzi sobie z tym cholernym hork coś tam!! Mocno trzymam kciuki i wierzę w Ciebie! Jestem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana Karolcia! Dziękuję! To wiele dla mnie znaczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam, ze masz tyle sil. Wierze, ze zwalczysz to cholerstwo i bedzie super.
    Tak na marginesie dodam, ze uczylysmy sie w tej samej szkole, choc ja mlodsza, 95. Pozdrawiam i trzymam mocno kciuki za Ciebie.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jadzia, nawet nie wiem czy mnie pamiętasz, ale to nieistotne całkiem; dużo siły Ci życzę, szczególnie tej fizycznej - z siłą psychiczną zdaje mi się, że i tak sobie znakomicie radzisz. zdrowia! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda? Magda P.? :) Jasne, że pamiętam. Dziękuję Ci za ciepłe słowa :*

      Usuń
    2. Tak jest, nadal ta sama :) Czytam wszystkie wpisy i trzymam kciuki :) :*

      Usuń