röyksopp - triumphant
Przystosowywanie
się do kolejnego przejściowego rozdziału i tego, że choroba
odcisnęła na mojej psychice piętno, jest trudne. Nie byłam tego
tak bardzo świadoma. To, że moje życie nowotworowe wywarło też
pozytywny wpływ jest niewątpliwe, ale nie dopuszczałam do siebie
myśli, że mogło mnie tak bardzo zniszczyć. Odkrywam właśnie
kolejną skorupę zbudowaną w czasie największej walki o życie.
Warstwy mojego umysłu stały się delikatne, jak skrzydła motyla.
Kruche jak lód. Chwila w ogniu i już nic ze mnie nie pozostaje.
Na
początku nie mogłam ogarnąć, że ludzie potrafią z malutkiego,
bardzo prozaicznego powodu emocjonalnie rozwalać sobie cały dzień.
Czułam się od tego wolna. Dziś znów mnie to dopada i jest mi z
tym źle. Przez cały ten czas do tej pory szukałam takiego fix
ideału siebie. Nie ma takiego proszku, który by wszystko załatwił.
Nie jestem taka jak wszyscy i nie mogę być. Złoszczę się z tego
powodu, ale przecież dobrze wiem, że chcę być inna.
Cóż,
dopadła mnie proza życia, o której nie myślałam, bo skupiłam
się na rzeczach wielkich, jak plany na przyszłość i tych trochę
mniejszych, jak produktywne dni... Tylko okazało się to trudniejsze
do zrealizowania, bo przecież opuszczenie murów szpitala, nie
oznacza wcale, że jestem już zdrowa.
Tempo dla mojej psychiki i wszystkiego co z tym związane okazało się za szybkie.
Rzuciłam
się wręcz na głęboką wodę, sprawdzając czy już na pewno
zmieniło się we mnie to, co chciałam. Z analizą jest raz lepiej
raz gorzej, ale podgryzały mnie od zawsze również opinie
wszystkich ludzi na mój temat.Tempo dla mojej psychiki i wszystkiego co z tym związane okazało się za szybkie.
Jeśli
postanawiamy w swoim życiu coś stworzyć, bez względu na to, co to
będzie, jesteśmy wystawieni na osąd. Od nas zależy, w jakim
stopniu to do siebie przyjmiemy. Tworząc coś, najważniejsze jest
jednak, abyśmy my - Ty i ja jako twórcy, byli z tego zadowoleni.
Nigdy nie będzie idealnie, ale gdy widzę to ze wszystkimi wadami i
zaletami, a także możliwościami wprowadzenia zmian, lub
pokierowania delikatnie w jakąś stronę i nadal mi się to podoba,
nadal to lub kogoś kocham – to jest najważniejsze. Możesz tak
spojrzeć na swoje dziecko, możesz tak spojrzeć na swoje życie, na
coś co tworzysz.
Najważniejsze jest, żebyś Ty był zadowolony z tego co stworzyłeś, jednocześnie nie raniąc innych. To nie jest egoizm. Czy czujesz się dobrze, gdy jesteś z kimś, kogo musisz cały czas uszczęśliwiać i robić to, co on lubi, zachowywać się tak, jak on lubi, a nie Ty?
Najważniejsze jest, żebyś Ty był zadowolony z tego co stworzyłeś, jednocześnie nie raniąc innych. To nie jest egoizm. Czy czujesz się dobrze, gdy jesteś z kimś, kogo musisz cały czas uszczęśliwiać i robić to, co on lubi, zachowywać się tak, jak on lubi, a nie Ty?
Bez
względu na to, czy mam lepszy czy gorszy dzień, wiem że życie
jest nasze, każdy ma swoje i nikt go za nas nie przeżyje.
Nie chodzi tu o zamknięcie oczu na innych ludzi, a o otworzenie ich również na siebie.
Nie chodzi tu o zamknięcie oczu na innych ludzi, a o otworzenie ich również na siebie.
To
bardzo miłe, jeśli owoce naszej pracy podobają się innym, ale
przede wszystkim to TY i ja muszę, chcę cieszyć się ze swojego
życia i jego tworów. Z resztą, nie jesteśmy w stanie u każdego
wzbudzić uśmiechu na twarzy. Nawet pisząc tego posta jestem
wystawiona na osąd i zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś kliknie,
a ktoś inny nie. Ale tworząc ten wpis uszedł ze mnie cały
niepokój. Zastosowałam autoterapię i jestem z tego zadowolona.
Może komuś to pomoże. Piszę bloga również po to, żeby wracać
do wpisów, które tworzyłam pod wpływem emocji, okoliczności i
przypominać sobie, nawet jeśli w tym momencie coś zgubiłam, że
mam to jednak wciąż w sobie.
A w 2008 byłam fotografem, tworzyłam.