Coraz
częściej oglądam przez okno nakrapiany deszczem pejzaż. O ile
blokowiska można nazwać pejzażem. Chociaż, stoi piękne, duże
drzewo między blokami? Stoi. Dzieli się z podmokłą, smutną trawą
opalonymi letnim słońcem liśćmi. Jest pięknie, szczególnie
teraz. Najbardziej lubię jesień i wiosnę. Kiedy wszyscy chandyrczą
się na wszystko i wszystkich, ja cieszę oczy szarym niebem, mokrym
asfaltem, miastem przeglądającym się w lustrach i widoczną parą
z ust. Cieszę się każdym dniem... No, nie każdym. Jestem wredna,
niecierpliwa, odbieram krytykę jako atak, narzekam na bałagan i
swojego brata, na to, że nie udaje mi się zrobić wszystkiego, co
zaplanowałam, bo za późno wstaję i za dużo planuję, a potem się
zawodzę.
Dzisiaj
jednak pocieszna była dla mnie każda chwila. Jestem szczęśliwa.
Naprawdę.
Dziś
całuję swoje życie prosto w usta. Kocham.
Mimo
tego i dzięki temu, co przeszłam.
Ostatnio,
jak wiadomo, śmiertelną chorobę.
W
szybkim tempie pozbierałam się na tyle, na ile mogłam i wróciłam
do codziennego życia, momentami zbyt często zapominając, że to
była lekcja na całe życie.
Nocą
myślałam sobie – gdyby okazało się, że wyniki nie są idealne
i będę musiała kontynuować leczenie, będzie to dla mnie znak, że
jeszcze nie nauczyłam się wszystkiego, nie przyswoiłam wiedzy na
tyle dobrze, by można było zakończyć naukę.
Człowiek
uczy się przez całe życie. To po pierwsze. Po drugie. Dostałam
dodatkowy materiał do nauki i trzeba go przyswoić. Myślę, że
warto.
Radioterapia
– kumpel mówi – przyjeżdżamy do Jadźki, wchodzimy, a tam
Jadźka siedzi i słucha radia. Leczy się. No, tak. Tak będzie.
Też.
Konkretniej
radioterapia, to naświetlanie komórek nowotworowych wysokimi
dawkami promieniowania jonizującego. Wiązki tego światła niszczą
szybko dzielące się komórki, zarówno chore, jak i niestety
zdrowe. Spadają wyniki krwi – płytek i białych krwinek, brakuje
sił, czasem skóra zostaje podrażniona. Takie leczenie, w skutkach
ujawnia się dopiero po paru latach. Ale, może ususzy guzy, a to
najważniejsze. Sami Wiecie Kto nieźle ukrył horkruksy w moim
organizmie, ale nie pozwolę, żeby przejęły one nade mną
kontrolę. Potter dał sobie z nimi radę. Ja też dam sobie radę.
Dzisiaj,
jak tak drugi raz dostałam w twarz wynikiem, zobaczyłam, jakie to
wszystko piękne i jak szybko przemija. Lista zadań, dużo czasu.
No, nie ma czasu. Moje robienie wszystkiego na ostatnią chwilę się
tu kompletnie nie sprawdza, bo może tej ostatniej chwili nie być.
Ja nie mówię tu o śmierci, ale o czymś, na co w ogóle nie będę
miała wpływu. Jak teraz. Leczenie, znów lekkie wybicie z rytmu.
Przyszłość
jest zdradliwa, dlatego wciąż nas namawiają ŻYJMY TYM CO
JEST TERAZ! Mają rację. Przeszłość, to coś, na co nie mamy już
wpływu. Pamiętamy ją, nie po to, żeby ciągle w niej siedzieć,
ale po to, żeby zobaczyć jakie błędy popełniamy, móc się na
nich uczyć, żeby zobaczyć, co nam sprawia radość, daje nam
szczęście i do tego dążyć. Przyszłość jest czymś, na co
wpływ mamy pośredni. Tu teraźniejszość pociąga za sznurki.
Wyjmujesz trochę bodźców z przeszłości, dodajesz do niej
pragnienie, czynność i myśl o tym, że to kiedyś zaplusuje. Ale
stoisz tu, w tym miejscu. Tu i teraz podejmujesz decyzję, tu i teraz
marnujesz czas leżąc i kolejny raz przeglądając to samo, tu i
teraz myślisz o badaniach, a odkładasz je na później, tu i teraz
uczysz się kolejnych słówek koreańskiego i pijesz pokrzywę. Tu i
teraz. Trudne do ogarnięcia. Bardzo. Trudno w pędzie pomyśleć,
właśnie idę do pracy, idę, mam pracę. To tak śmiesznie brzmi.
Jednak ze zwykłej rzeczy można zrobić coś o wielkiej wadze.
Nie
namawiam do niepoprawnego optymizmu, bo przy takiej osobie (i sami ze
sobą) można totalnie zgłupieć. Mimo to,
Mniej
narzekania,
Więcej
obserwowania,
doceniania,
I
to, co masz zrobić dziś. Zrób dziś. Bo jutro, to wiesz.
Jadziu, z całego serca trzymam za Ciebie kciuki!! Śledzę ten blog i nie ukrywam,że czasami boję się tu zaglądać, że przeczytam coś złego.. Ale jesteś dzielna i ta Twoja "dzielność" sprawi, że będzie już tylko lepiej!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię mocno!!
Maciek Przysiecki
Maćku! Dziękuję Ci za te słowa. To oznacza, że nadal warto pisać tego bloga, bo to da też dowód temu, że będzie już tylko lepiej, tak jak mówisz. Mam taką wielką nadzieję i nie poddaje się. Nigdy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również!!