wtorek, 18 października 2016

Będę siedzieć na krzesełku i słuchać radia


Coraz częściej oglądam przez okno nakrapiany deszczem pejzaż. O ile blokowiska można nazwać pejzażem. Chociaż, stoi piękne, duże drzewo między blokami? Stoi. Dzieli się z podmokłą, smutną trawą opalonymi letnim słońcem liśćmi. Jest pięknie, szczególnie teraz. Najbardziej lubię jesień i wiosnę. Kiedy wszyscy chandyrczą się na wszystko i wszystkich, ja cieszę oczy szarym niebem, mokrym asfaltem, miastem przeglądającym się w lustrach i widoczną parą z ust. Cieszę się każdym dniem... No, nie każdym. Jestem wredna, niecierpliwa, odbieram krytykę jako atak, narzekam na bałagan i swojego brata, na to, że nie udaje mi się zrobić wszystkiego, co zaplanowałam, bo za późno wstaję i za dużo planuję, a potem się zawodzę.
Dzisiaj jednak pocieszna była dla mnie każda chwila. Jestem szczęśliwa. Naprawdę. 
Dziś całuję swoje życie prosto w usta. Kocham.
Mimo tego i dzięki temu, co przeszłam.
Ostatnio, jak wiadomo, śmiertelną chorobę.
W szybkim tempie pozbierałam się na tyle, na ile mogłam i wróciłam do codziennego życia, momentami zbyt często zapominając, że to była lekcja na całe życie.
Nocą myślałam sobie – gdyby okazało się, że wyniki nie są idealne i będę musiała kontynuować leczenie, będzie to dla mnie znak, że jeszcze nie nauczyłam się wszystkiego, nie przyswoiłam wiedzy na tyle dobrze, by można było zakończyć naukę.
Człowiek uczy się przez całe życie. To po pierwsze. Po drugie. Dostałam dodatkowy materiał do nauki i trzeba go przyswoić. Myślę, że warto.

Radioterapia – kumpel mówi – przyjeżdżamy do Jadźki, wchodzimy, a tam Jadźka siedzi i słucha radia. Leczy się. No, tak. Tak będzie. Też.
Konkretniej radioterapia, to naświetlanie komórek nowotworowych wysokimi dawkami promieniowania jonizującego. Wiązki tego światła niszczą szybko dzielące się komórki, zarówno chore, jak i niestety zdrowe. Spadają wyniki krwi – płytek i białych krwinek, brakuje sił, czasem skóra zostaje podrażniona. Takie leczenie, w skutkach ujawnia się dopiero po paru latach. Ale, może ususzy guzy, a to najważniejsze. Sami Wiecie Kto nieźle ukrył horkruksy w moim organizmie, ale nie pozwolę, żeby przejęły one nade mną kontrolę. Potter dał sobie z nimi radę. Ja też dam sobie radę.

Dzisiaj, jak tak drugi raz dostałam w twarz wynikiem, zobaczyłam, jakie to wszystko piękne i jak szybko przemija. Lista zadań, dużo czasu. No, nie ma czasu. Moje robienie wszystkiego na ostatnią chwilę się tu kompletnie nie sprawdza, bo może tej ostatniej chwili nie być. Ja nie mówię tu o śmierci, ale o czymś, na co w ogóle nie będę miała wpływu. Jak teraz. Leczenie, znów lekkie wybicie z rytmu. 
Przyszłość jest zdradliwa, dlatego wciąż nas namawiają ŻYJMY TYM CO JEST TERAZ! Mają rację. Przeszłość, to coś, na co nie mamy już wpływu. Pamiętamy ją, nie po to, żeby ciągle w niej siedzieć, ale po to, żeby zobaczyć jakie błędy popełniamy, móc się na nich uczyć, żeby zobaczyć, co nam sprawia radość, daje nam szczęście i do tego dążyć. Przyszłość jest czymś, na co wpływ mamy pośredni. Tu teraźniejszość pociąga za sznurki. Wyjmujesz trochę bodźców z przeszłości, dodajesz do niej pragnienie, czynność i myśl o tym, że to kiedyś zaplusuje. Ale stoisz tu, w tym miejscu. Tu i teraz podejmujesz decyzję, tu i teraz marnujesz czas leżąc i kolejny raz przeglądając to samo, tu i teraz myślisz o badaniach, a odkładasz je na później, tu i teraz uczysz się kolejnych słówek koreańskiego i pijesz pokrzywę. Tu i teraz. Trudne do ogarnięcia. Bardzo. Trudno w pędzie pomyśleć, właśnie idę do pracy, idę, mam pracę. To tak śmiesznie brzmi. Jednak ze zwykłej rzeczy można zrobić coś o wielkiej wadze.
Nie namawiam do niepoprawnego optymizmu, bo przy takiej osobie (i sami ze sobą) można totalnie zgłupieć. Mimo to,
Mniej narzekania,
Więcej obserwowania,
doceniania,
I to, co masz zrobić dziś. Zrób dziś. Bo jutro, to wiesz.

2 komentarze:

  1. Jadziu, z całego serca trzymam za Ciebie kciuki!! Śledzę ten blog i nie ukrywam,że czasami boję się tu zaglądać, że przeczytam coś złego.. Ale jesteś dzielna i ta Twoja "dzielność" sprawi, że będzie już tylko lepiej!!

    Pozdrawiam Cię mocno!!
    Maciek Przysiecki

    OdpowiedzUsuń
  2. Maćku! Dziękuję Ci za te słowa. To oznacza, że nadal warto pisać tego bloga, bo to da też dowód temu, że będzie już tylko lepiej, tak jak mówisz. Mam taką wielką nadzieję i nie poddaje się. Nigdy.
    Pozdrawiam również!!

    OdpowiedzUsuń